Zenon Polachowski

Gmina Łobżenica | Kowalstwo | Twórcy

Tego gospodarstwa nie sposób ominąć ot tak, nie zwróciwszy na nie uwagi. Trawnik przed domem zdobią stare maszyny rolnicze oraz różnego rodzaju własnoręcznie wykonane ozdoby z drewna i z metalu. Na frontonie budynku obok numeru domu widnieje czerwona tabliczka z napisem „Sołtys”. Z podwórka dochodzi charakterystyczny stukot młotka, uderzającego o kowadło. To świat Zenona Polachowskiego z kowalskiego rodu, który między Łobżenicą a Złotowem znany jest przynajmniej od trzech pokoleń.


Urodził się w 1947 roku w Walentynowie w rodzinie miejscowego kowala i od najmłodszych lat wiadomo było, że zastąpi kiedyś ojca. Jako dziecko zaglądał do kuźni, bo tam się zawsze coś działo. Mając kilkanaście lat, pomagał z bratem ojcu, bo zdarzało się, że gdy przychodził czas wymiany podków czy obręczy na wozach, pracy było tyle, że ustawiała się przed kuźnią kolejka. Do szkoły zawodowej w Nakle nad Notecią poszedł głównie po to, żeby zdać egzamin na czeladnika. Zaliczenie odbyło się w Bydgoszczy w 1968 roku i polegało na tym, że trzeba było z dwóch kawałków płaskownika wykuć podkowę oraz toporek. Podkowa do dzisiaj wisi na drzwiach jego kuźni, a toporek został w szkole jako wzór dla następnych roczników.

-Za dobrze go zrobiłem – śmiejąc się, wyjaśnia pan Zenon.

Gdy zaczynał pracę na swoim, koni było coraz mniej, więc zajął się własnym, dwunastohektarowym gospodarstwem. Kowalstwa jednak nie porzucił, bo właśnie pojawiło się nowe wyzwanie – przerabianie maszyn rolniczych, które wcześniej ciągnęły konie, pod traktory. Gdy i tego zabrakło, zainteresował się rękodzielnictwem.

Jako artysta zaczął być postrzegany dopiero jakieś 20–30 lat temu. Kiedy pojawiła się moda na płoty i kute ręcznie dekoracje, wtedy pan Zenon odkrył w sobie talenty plastyczne. To on jest autorem oryginalnego witacza przy wjeździe do Walentynowa oraz przerobionej lampy, która zdobi komunalną kamienicę przy ul. Sikorskiego w Łobżenicy. Tamże na nabrzeżu Łobżonki stoją wykute jego rękoma łabędzie, świadczące o niewątpliwym talencie ich twórcy.
Metal, ale także i drewno są głównym materiałem, w którym obecnie pracuje. Wykonuje ozdobne podkowy, okucia bram, ogrodzenia, świeczniki, kwietniki itp. W ostatnich latach, idąc z duchem czasu, zaczął sporządzać różnego rodzaju przedmioty z recyklingu, na przykład zwierzęta czy statuetki ze zużytych części samochodowych. Ilustruje to kilkunastominutowy film, który został nagrany w kuźni pana Zenona przez Stowarzyszenie Krotochwile w ramach projektu Wędrowny Zakład Kultury. Pokaz dostępny jest w Internecie (https://www.facebook.com/Krotochwile/videos/1736651319712765).

-U mnie co z metalu, to własnej roboty, z wyjątkiem… garnków – słowa te traktuje pan Zenon jako motto charakteryzujące jego pasję.


By popularyzować artystyczne rękodzielnictwo Krajny, kowal z Walentynowa zbudował mobilny warsztat, który podpatrzył u Zdzisława Kempy ze Starego pod Wysoką. Jeździ z nim na jarmarki, dożynki i inne imprezy, demonstrując swój rzemieślniczy kunszt. Przyjmuje także u siebie grupy dzieci i młodzieży z pobliskich szkół.


Zenon Polachowski jest miłośnikiem motoryzacji. Jako sołtys zorganizował w Walentynowie coroczny zlot starych maszyn i pojazdów – imprezę, która cieszy się dużym zainteresowaniem całej okolicy. Marzy mu się – i liczy na pomoc LGD – muzeum starych maszyn. Ma w swoim obejściu odpowiedni budynek gospodarczy, który jednak trzeba by wyremontować.

Skip to content