

Nie głaskało jej życie po głowie. Ojciec uznał, że jako dziewczyna powinna zajmować się garami, a nie kształcić. Pomagała więc najpierw matce w domu w wychowaniu licznego potomstwa, a potem poszła do ciężkiej, fizycznej pracy w hucie. Po trzydziestu latach sortowania butelek w 2000 roku zwolniono ją w ramach redukcji etatów. Najpierw poszła na tzw. „pomostówkę”, a potem na emeryturę. Niezbyt wysoką, ledwie da się wyżyć. Od sześciu lat jest wdową.
Janina Kłos urodziła się w 1949 roku Pile, w rodzinie rolniczej – jej ojciec miał gospodarstwo w Motylewie. Posiada podstawowe wykształcenie wzbogacone przysposobieniem rolniczym. Po wyjściu za mąż przeniosła się do Ujścia, gdzie pracowała w tutejszej Hucie Szkła jako sortierka. Po utracie pracy przypadek sprawił, że jej ciężkie dotąd życie nabrało sensu.
-Był październik. Zimno. Praca na działce się skończyła. Pewnego dnia poszłam do sklepu po jakieś zakupy. Zaczęłam głośno narzekać, że po zwolnieniu z pracy nudzę się, bo nie mam co robić. Wtedy znajoma, pani Ewa Kamilewicz, opowiedziała mi o Klubie Hafciarskim „Igiełka” i namówiła, bym przyszła na zajęcia. Posłuchałam jej i… działam tam już 21 lat.
Dziś Janina Kłos należy do najbardziej aktywnych członkiń tego trzynastoosobowego zespołu. Jest pracowita i równocześnie utalentowana. Już wcześniej próbowała swych sił w robótkach ręcznych, robiąc córkom swetry czy szaliki, ale praca na zmiany w hucie, działka i trudy codziennego życia nie pozwoliły jej rozwinąć skrzydeł. Dopiero teraz, w klubie, odkryła swoją pasję, która daje jej wiele radości. Haftuje i szydełkuje.
-Prace hafciarskie wykonuję igłą na kanwie o różnej gramaturze. Posługuję się haftem krzyżykowym. Stosuję mulinę typu DMC. Korzystam z wzorów graficznych. Są to głównie obrazy, pejzaże. Wykonuję również obrusy i serwety oraz inne rzeczy codziennego użytku. Natomiast szydełkiem ponadto robię ozdoby świąteczne na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Wykorzystuję w tym celu różnego rodzaju i różnej grubości nici.
Prace pani Janiny doceniają nie tylko koleżanki z klubu. Eksponowane na różnych pokazach i festiwalach, prezentujących dorobek rękodzielników, zdobyły szereg wyróżnień i nagród. Są wśród nich: pierwsze miejsce podczas Gali Produktów Regionalnych, Tradycyjnych i Lokalnych w Kruszewie, wyróżnienie podczas XX Prezentacji Dorobku Artystycznego Ludzi III Wieku w Pile, Puchar Przewodniczącego Rady Powiatu Pilskiego w 2014 roku, Puchar Burmistrza Ujścia w 2016 roku oraz Puchar Starosty Pilskiego, przyznany jej za całokształt twórczości w 2019 roku.
Sukcesy te sprawiły, że pani Janina nabrała pewności siebie. Obudziła się w niej nie tylko artystka – rękodzielniczka, ale także działaczka społeczna. Ongiś skromna, nikomu nie znana robotnica z huty, jest dziś członkinią Koła Gospodyń Wiejskich. Uczestniczy w organizowanych przez nie wycieczkach, spotkaniach i uroczystościach. Działa także w organizacjach kościelnych. Swoje rękodzieło traktuje wyłącznie jako hobby, ale otworzyło jej ono okno na zupełnie inny świat.
-Radość sprawia mi, gdy zrobioną przeze mnie zabawkę czy tak zwaną „przytulankę” dziecko, które nią obdarowuję, traktuje jako ukochany przedmiot. Śpi z nią. Kocha ją bardziej niż maskotkę kupioną w sklepie.
Skromne, także pod względem materialnym, życie pani Janiny rozświetla szczęście rodzinne. Czuje troskę swoich córek, które założyły własne rodziny w Ujściu i bliskiej okolicy, odwdzięcza się im pomocą w opiece najpierw nad wnukami, a teraz nad prawnukami.